Koniec eldorado w zielonej energii
Minister przemysłu Jose Manuel Soria wytłumaczył, że subsydia nie zostaną wycofane dla istniejących elektrowni ani dla projektów w trakcie realizacji. Nowe inwestycje nie będą jednak wspierane do odwołania. Hiszpański rząd ma ambitny plan zmniejszenia deficytu budżetowego z 8 do 4,4 proc. PKB. Tymczasem dopłaty do taryf za zieloną energię elektryczną obciążają dług państwa sumą 24 mld euro. Elektrownie sprzedają energię klientom po cenach rynkowych, a różnica między ceną gwarantowaną (feed-in-tariff) kumuluje się jako dług poręczony przez państwo. Gdyby Hiszpania kontynuowała taki system, w tym roku dług powiększyłby się o kolejne 3 – 4 mld euro. Warto podkreślić, że udział zielonej energii w zużyciu prądu wynosi w Hiszpanii już 33 proc. W Niemczech i Wielkiej Brytanii w ostatnich miesiącach spadły gwarantowane taryfy za energię słoneczną, wcześniej wsparcie dla tej branży obcięły Czechy. Powodem był zbyt duży przyrost mocy. Kosztowny system Polski model, funkcjonujący bez zmian od 2005 roku, także ma zostać zmodyfikowany. W naszym kraju koszty sprzedaży zielonej energii są przerzucane na klientów. Rząd ustalił obowiązkowy poziom udziału odnawialnych źródeł w sprzedaży prądu i rozlicza firmy z zakupu tzw. zielonych certyfikatów. Roczne koszty systemu w ubiegłym roku wyniosły ok. 2,7 mld zł. – Nie ulega wątpliwości, że trwanie przez Polskę w obecnym systemie przyznawania certyfikatów jest niedobre, bo bardzo drogie dla odbiorców energii – ocenia Zbigniew Parczewski, ekspert firmy doradczej Energsys. Według projektu Ministerstwa Gospodarki prawo do otrzymywania zielonych certyfikatów stracą stare, zamortyzowane elektrownie wodne. Farmy wiatrowe dostaną zamiast jednego certyfikatu tylko 0,75 za każdą wyprodukowaną 1 MWh, a elektrownie węglowe współspalające biomasę ok. 0,7 certyfikatu. Wprowadzone rozwiązania przyniosą rocznie ok. 1 mld zł oszczędności. Projekt nowego prawa o odnawialnych źródłach energii spowodował jednak ostry sprzeciw inwestorów. Najbardziej obawiają się zmniejszenia wsparcia dla już działających elektrowni. Wiatr dla najlepszych Współczynnik korekcyjny może zaszkodzić farmom wiatrowym, które zawarły długoterminowe umowy na odbiór energii. Takich umów zazwyczaj nie da się uniknąć, bo wymagają ich banki finansujące inwestycje. – Wiatr będzie nadal interesujący przy współczynniku korekcyjnym na poziomie 0,75 proc., ale tylko dla niektórych farm wiatrowych o efektywności na poziomie 30 – 40 proc. Dlatego jeśli system wsparcia się zmieni, to zostaną wybudowane tylko najlepsze projekty – ocenia Zbigniew Prokopowicz, prezes Polish Energy Partners. Projekt nowego prawa ma też korzystne rozwiązania dla inwestorów: gwarantuje 15-letni okres utrzymania wsparcia oraz przyznanie praw do certyfikatów za produkcję zielonego ciepła. Projekt przewiduje większe subsydia dla elektrowni słonecznych. – Ale wsparcie na poziomie dwóch certyfikatów dla produkcji energii elektrycznej ze słońca to za mało – dodaje Zbigniew Prokopowicz. Zdaniem ekspertów dość szybkie uchwalenie prawa po konsultacjach ze wszystkimi stronami ma szansę zmniejszyć obecną niepewność przedsiębiorców. Ale nie ma szacunków, czy nowy system będzie zachęcał do inwestowania i czy utrzyma konkurencyjność wobec projektów w innych krajach UE. – Po raz kolejny może się okazać, że przepłacamy, dlatego proponowany mechanizm automatycznej redukcji wsparcia wydaje się dobrym zabezpieczeniem – dodaje Zygmunt Parczewski. Jego zdaniem, w Polsce warto rozwijać i więcej dopłacać do elektrowni biomasowych i biogazowych. Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
Odsłony: 3145